To próba poprawy relacji dwustronnych, na których cieniem kładą się przede wszystkim „sprawa Litwinienki” oraz wnioski ekstradycyjne wystosowane przez prokuratury obydwu krajów. Moskwa od lat domaga się przekazania w ręce wymiaru sprawiedliwości skonfliktowanego z obecną władzą biznesmena Borisa Bieriezowskiego oraz czeczeńskiego polityka Achmeda Zakajewa. Londyn z kolei stara się o ekstradycję Aleksandra Ługowoja, głównego podejrzanego w sprawie otrucia byłego agenta FSB i zarazem obywatela brytyjskiego Aleksandra Litwinienki. W 2007 roku obydwa kraje przechodziły kryzys dyplomatyczny, który zakończył się wzajemnym wydaleniem dyplomatów.
„Nawet jeśli nasze podejście do tych czy innych kwestii nie zawsze jest takie samo, to nie powód do dramatyzowania. Najważniejsze to nie dopuścić, żeby to wpływało negatywnie na kierunku naszych relacji” – mówił w trakcie wspólnej konferencji Miedwiediew. Równocześnie dodał, że obowiązująca w Rosji konstytucja nie pozwala na zrealizowanie żądań Londynu. W podobny sposób wypowiadał się Cameron. „Ekstradycja to sprawa sądów. Oskarżony ma prawo do sprawiedliwego procesu sądowego” – stwierdził podczas wykładu na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym.
Wizyta brytyjskiego premiera, któremu towarzyszyła grupa biznesmenów, przebiegała pod znakiem negocjacji w sferze gospodarczej. Podpisano m.in. umowę o współpracy rozwojowej i w dziedzinie innowacji. Sfinalizowano również powstanie w Moskwie brytyjskiego centrum finansowego oraz omawiano kwestie wymian studenckich i naukowych.
Premier Cameron nie wykluczył możliwości wznowienia współpracy służb specjalnych obydwu krajów. Jak podkreślił, taka współpraca możliwa jest na razie tylko w dziedzinie walki ze zorganizowaną przestępczością.
Eksperci zgodnie twierdzą, że wizyta Camerona w Moskwie nie stanowiła przełomu we wzajemnych relacjach. Może być jedynie odczytana jako wstęp do ocieplenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz